Temat trudny, nie ruszany bo jest jak zgniłe jajo, ale istniejący.
Określmy sytuację, gwoli jasności.
Domniemam czytelniku, że tak jak ja, jesteś zaangażowany w budowanie biznesu w branży MLM. Współpracując z którąś z firm budujesz własne przedsiębiorstwo pośrednictwa komercyjnego w celu osiągnięcia dochodu, im wyższego tym lepiej, a w dodatku stabilnego. Nie budujesz nic na szybko, na chwilowo, na „nałap kasy i znikaj” tylko etycznie, zgodnie z prawem i z zasadami biznesu tworzysz firmę na lata.
Kiedy ja (tak jak wiele innych osób) zaczynałem działania w tym segmencie rynku (a było to 30 lat temu) określano nas mianem NP – niezależny przedsiębiorca. Nie byliśmy pracownikami firmy, przedstawicielami ani udziałowcami.
Każdy z nas miał podpisaną umowę o współpracę z konkretną firmą. Współpraca odbywała się według Zasad Współpracy, z którymi zapoznawaliśmy się i potwierdzaliśmy to podpisem. Łamanie tych zasad pociągało za sobą sankcje (do usunięcia włącznie) nakładane na łamiącego.
W Zasadach określono również zobowiązania firmy – logistyka, systemy gwarancyjne, terminowe wypłaty i PRZESTRZEGANIE KODEKSU ETYCZNEGO.
Czyli nie tylko my, przedsiębiorcy, ale również firma zgadzaliśmy się na odpowiedzialność. Tak było za Piasta i za Lecha i za innych przywódców.
Czy to odbywało cię bez zgrzytów? Ależ nie. Zdarzały się przeoczenia, kombinacje niedociągnięcia ale…. Ale na koniec zawsze to wyjaśniano, wyciągano konsekwencje i naprawiano.
Czuliśmy się bezpiecznie, bo obok dochodu, po który przychodziliśmy do biznesu, wszystko było jasne. Nie było szarej strefy.
Patrząc na to samo ze strony firmy sytuacja była podobna. Firma zarabiała, jeżeli rósł obrót. Jeszcze lepiej, gdy rósł z miesiąca na miesiąc i z roku na rok. Ponieważ zysk w tym modelu biznesowym dzielony był pomiędzy firmę a przedsiębiorców, wszyscy pilnowali zasad. Firmy szczyciły się awansami swoich partnerów, wprowadzały ekstra premie za stabilność i za nowe awanse w głębokości biznesu. Liderzy byli zainteresowani rozwojem grup swoich partnerów, bo przekładało się to na ich dochód.
Firmy i partnerzy byli kompatybilni. To była strategia kompatybilności opartej na wartościach.
TO BYŁ CZAS GRY ZESPOŁOWEJ. BYCIE W ZESPOLE BYŁO PRESTIŻOWE.
TO BYŁ CZAS ETYKI, CZAS CZYSTYCH RĄK.
Wtedy było wtedy, teraz jest teraz.
Pamiętam, jak mój dziadek opowiadał mi o pokoleniu mojej mamy mówiąc – to urwisy. Już nie przestrzegają wartości, według których my, ich rodzice żyliśmy.
Pamiętam , jak moja mama mówiła to samo o moim pokoleniu.
Teraz ja patrzę na kolejne pokolenia i też krzywię się z dezaprobatą. To jakby z pokolenia na pokolenie zasady przyzwoitości przestawały istnieć?
Nie, nie jest tak. Dawno temu i teraz jest wielu porządnych ludzi i są kombinatorzy. Może tylko proporcje się zmieniły na niekorzyść. Podobnie dzieje się w firmach MLM.
A co z firmami?
Zmieniło się jedno – zmieniły się systemy zabezpieczające, gwarantujące spokojny rozwój.
UWAGA: Ne dotyczy to wszystkich firm. Ciągle istnieją firmy z tradycyjnym systemem wartości, gwarantującym bezpieczeństwo swoim partnerom.
Spójrzmy na rozkład zachowań biznesowych firm i partnerów.
- Firma ma jasną wizję, silny kodeks etyczny, konsultuje się z głównymi liderami, jest wspólnota interesów – kompatybilność.
- Firma ma własne wizje, nie słucha liderów, ma dziwną politykę cenową, nie słucha potrzeb rynku wprowadzając produkty. Liderzy mają własne, nie konsultowane z firmą, wizje i pomysły na tworzenie struktur. Każdy sobie rzepkę skrobie.
- Firma jest na rynku niezbyt aktywna. Cała aktywność jest skierowana na inne rynki , np. azjatyckie. Nie ma możliwości dyskusji z firmą na temat potrzeb, bo nikogo w firmie to nie interesuje. Jest to, co jest i git.
Pojmijmy to właściwie – model 2 i 3 prowadzi do bałaganu biznesowego.
Nie da się tu niczego zaplanować w dłuższej perspektywie. Działania koncentrują się na teraz, a dalej co będzie to się okaże.
Nie ma tu żadnego nadzoru jakościowego, a jedyne co się liczy to obrót dzisiejszy. W kolejnym miesiącu to samo. Zaczyna się przepisywanie struktur, przesuwanie punktów i wszystkie inne kombinacje dla kasy. Firmy albo tego nie widzą, albo udają, że nie widzą.
Zamiatanie pod dywan – tak się nazywa ich strategia – zwycięzców nikt nie ocenia. A fuj! Wiesz jak to się kończy? To się kończy upadkiem, rozczarowaniami partnerów i kiepską opinią.
Co dzieje się z firmami modelu 1?
Rozwijają się stabilnie na każdym rynku , na którym są obecne. Nawet startując jako małe firmy, w ciągu kilku lat przesuwają się w rankingach na czołowe pozycje, a współpraca z nimi jest powszechnie uważana za atrakcyjną.
W firmach modelu 1 zawsze mamy silnych mentalnie, etycznych dyrektorów z krwi i kości biznesowej. Utożsamiają się oni z rynkiem. Stoją na straży jakości bezwarunkowo. To oni stoją pomiędzy firmą a nami – niezależnymi przedsiębiorcami. Takich dyrektorów chcemy mieć i jesteśmy z nich dumni. To jest 100% czyste partnerstwo. To jest wolna przedsiębiorczość. To czysta tradycja i przedłużenie kompatybilności wartości.
A model 2 i 3? No cóż, to jest tekturowy biznes z dyrektorami z tektury. To jest czas chwilówki, zwykle głośnej i agresywnej reklamowo, za to wkurzającej. To czas kombinatorów.
Bo widzisz – biznes albo jest silny albo go nie ma. Silny jest tylko model 1.
Co to się porobiło – jakby rzekł mój dziadek.
Wybieraj dobrze. Trzymaj się wartości. Nie bądź jak te kolejne, coraz gorsze pokolenia. Zasługujesz na najlepsze.
Sukcesów nam.
Marek Staszko – bez znieczulenia.