fbpx

Co chwilę słyszę o hejcie – kiedyś nie zastanawiałem się co to za cudo, później moje dziecko wyjaśniło mi, że to nie żadne cudo, tylko pomyje, które jakieś niedowartościowane barany wylewają złośliwie na innych ludzi, przy czym niespecjalnie wiadomo, dlaczego i tym wyjaśnieniem mnie dziecko zdziwiło.

Przez moment miałem bowiem nadzieję, że to być może wkurzona do granic możliwości elita intelektualna tak chłosta biczem krytyki demagogów, oszustów, plagiatorów etc. za ich próby ogłupienia społeczeństwa. Próżne nadzieje niestety – elita nie ma czasu, ganiając od rana do wieczora za „money” na codzienne wydatki zaś wolny, niezagospodarowany pożytecznie czas został ufoludkom i ci osobnicy tracą go na literackie popisy, zwane właśnie hejtem.

Śpiewać każdy może – jak wyjaśnił nam niegdyś w Opolu Jerzy Stuhr, ale przecież świat jest dla ludzi wolnych więc i pisać każdy może – jeden lepiej, a drugi gorzej. A MNIE TO PO BARABANU (ros.), czyli co mi tam – chcą, niech piszą, niech dłubią w nosach czy plują na ulicy, niech sikają do umywalek, jeżeli lubią, byle robili to poza moim domem.

Do głupio zabawnych filozofów przyzwyczaiłem się już na studiach – jestem stomatologiem i to „nie lubię stomatologów” słyszałem niezliczoną ilość razy wtedy i przez kolejne 30 lat pracy w zawodzie. To był taki rodzaj hejtu w starej technologii i kompletnie nie ruszał mnie i do dzisiaj mnie nie rusza. Nie podobam Ci się – wolny kraj, idź do przychodni czy do innego gabinetu, albo sam sobie zrób zęby.

Pewnie nie traciłbym czasu na zastanawianie się nad hejtem, gdyby nie to, że zaczyna on dotykać biznesu MLM, a w tym moich nowych partnerów. Więc nadeszły czasy, kiedy musimy zaserwować naszym młodym stażem kolegom, specyficzną szczepionkę uodparniającą na to choróbsko.

Zastanawiałem się, jak mogłaby taka szczepionka wyglądać i oto, do jakich wniosków doszedłem – powinna wyglądać dokładnie tak samo, jak szczepionka, którą stosowaliśmy w latach 90. ubiegłego wieku. To była swoista mieszanka pewności siebie, pewności biznesu, w którym działaliśmy i dyplomacji polegającej na unikaniu walki. Tak wtedy, jak i dzisiaj, nie każdy był zachwycony koncepcją MLM i nie zawsze kończyło się to odpowiedzią – nie, nie jestem zainteresowany.

Bywały sytuacje, gdy taki ktoś nic nie mówił w czasie prezentacji domowej, a po wyjściu prezentera podnosił się i teraz on wygłaszał swoje uwagi mające na celu wybicie z głowy innym gościom pomysłu ewentualnego przyłączenia się. Nauczeni doświadczeniem nie wychodziliśmy z domu, dopóki wszyscy goście nie opuścili spotkania, ale i tak taki staromodny hejter działał potem bez naszej wiedzy, obdzwaniając innych i krytykując nas.

Więc należało zastosować jakąś metodę chronienia naszych partnerów przed negatywnymi emocjami.
Staraliśmy się wyposażyć ich w wiedzę biznesową, w informację o produktach i ich jakości, pomagaliśmy im spisać ich cele biznesowe, zaszczepialiśmy w nich marzenia, ale co najważniejsze pracowaliśmy nad ich samooceną.

To samo działa dzisiaj. Jeżeli do tej pory nie spotkałeś się z hejtem, to cieszę się razem z Tobą, ale zdaję sobie sprawę, że i Ciebie weźmie na celownik taki osobnik hejtotwórczy, to tylko kwestia czasu i statystyki.

 

Chcę podpowiedzieć Ci dokładnie to, co podpowiadam moim partnerom.

A. Zastanów się nad sobą – spójrz na siebie trochę z zewnątrz i trochę od środka, ok?
Kim naprawdę jesteś, dobrym rozumnym człowiekiem szanującym innych i kochającym swoją rodzinę? Czy jesteś oszustem, obibokiem, nierobem, czy raczej osobą starającą się wykorzystywać swoje zdolności i siły, aby pracując zbudować sobie i swojej rodzinie godną przyszłość?

Czy wykształcenie zdobyłeś kombinując, podstawiając kumpli za siebie na egzaminy, czy też jak większość z nas przesiedziałeś mnóstwo godzin nad podręcznikami, pakując do głowy wiedzę? Czy w swojej profesji jesteś dobrym fachowcem, czy raczej lepiej nie dawać Ci nic do zrobienia?

Rozumiesz, o co mi chodzi – o to, żebyś pamiętał, że jesteś wartościową osobą, która ma swoje życie, za które jest odpowiedzialna. To Ty piszesz scenariusz i grasz główną rolę w reality show, którego kolejne części rozpoczynają się codziennie. I to Ty używając swojego intelektu, swoich doświadczeń, swoich celów życiowych, celów bieżących i marzeń podjąłeś decyzję budować biznes MLM. I to Ty zdecydujesz, do jakich rozmiarów go zbudujesz.

Na pewno już wiesz, że trafisz na osoby, które powiedzą TAK i przyłączą się do Ciebie. Będą również osoby, które powiedzą NIE — taki jest bowiem rozkład statystyczny, nie tylko w MLM. Życzę Ci, żebyś nauczył się skupiać na Tak, a Nie traktował jako etap przejściowy. Moi partnerzy to rozumieją i nie przejmują się tym.

B. W trakcie pracy i dla mnie i dla nich ważne są opinie naszych UPLINE – i to oni pokazują nam sensowność bądź bezsensowność naszych działań – to wydarza się podczas konsultacji.
I to są dla nas cenne wskazówki, ponieważ uzyskujemy je od mistrzów biznesu, mających styl życia, który i my chcemy mieć, a w dodatku zainteresowanych finansowo naszym sukcesem, bowiem jesteśmy częścią ich struktur. To jest powód, dlaczego o ocenę naszego biznesu prosimy tylko ich.

C. Jeżeli mam kolegę, którego szanuję, znamy się od lat, ale nie buduje on ze mną biznesu MLM, albo nie jest w mojej strukturze, to nie rozmawiam z nim o biznesie, ponieważ jego zdanie i opinia nie mają żadnego znaczenia. Nie jesteśmy powiązani układem win/win, więc dyskusje o tym, co on myśli nie prowadzą mnie do sukcesu.

D. Obcych nam osób jest na świecie miliardy i to wszystko, co o nich wiemy – jest ich duuuuużo. Nie zastanawiamy się nad nimi ani nie wdajemy się w dyskusje z obcymi. Nigdy tego nie robiliśmy, czemu miałoby to się zmienić dzisiaj?

 

Wniosek

Jeżeli masz dobre zdanie o sobie, masz swój cel, do którego zmierzasz, wiesz, po co to robisz i dla kogo to robisz, to kontaktujesz się tylko z osobami, które mogą pomóc Ci lub nauczyć jak można szybciej osiągać cel. Czy to ma sens?

Wyobraź sobie biznes jako podróż, czy spacer czasem w ładnej pogodzie, a czasem w deszczu. Czy z powodu deszczu, który pojawił się nieproszony, przerwiesz podróż? – Oczywiście, że nie, włączysz wycieraczki w aucie, albo ubierzesz pelerynę, otworzysz parasol i podróżujesz dalej. To jest tylko drobna niedogodność, możesz nawet zakląć pod nosem i to wszystko. Deszcz się pojawił, deszcz zniknie.

Jeżeli spotyka Cię hejt — możesz oczywiście zakląć pod nosem, ale to wszystko. Nie ma sensu reagować na to odpowiedziami, nie wdawać się w dyskusję, bo to strata czasu. Nie ma sensu starać się zrozumieć człowieka, który Cię obraża czy poniża.
To jest Pan/Pani Nikt i niech tak zostanie.

Nie bierz tego do siebie – to ma spływać po Tobie jak woda po parasolu. Twoja samoocena skutecznie poradzi sobie sama z wyrzuceniem tej bzdury z obszaru twojej uwagi. Zadaniem jest dobiec maraton do mety, a nie dyskutować z każdym po drodze. Nie należy się rozpraszać, tylko działać i rozumieć, że hejt potrafi wytrącać nas ze skupienia na celu. Wiesz, co trzeba robić z hejtem? Trzeba go chrzanić!